USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Główne portale z ofertami nieruchomości wpuszczają tylko mafię podsłuchową. Pułapka dla nabywców i najemców31 maj 2020 16:40 Jak wynika z naszych doświadczeń, liczne komercyjne portale z ofertami nieruchomości nie zawsze pozwalają na swobodną publikację ofert. To, czy ogłoszenie mieszkania lub domu do sprzedaży albo wynajęcia zostanie opublikowane, od wielu już lat może zależeć od tego, czy ogłoszeniodawca jest zamieszany we współpracę kryminalną z "Telewizją". Dla nabywców czy najemców skorzystanie z takiej oferty może niekiedy skończyć się nawet śmiercią.Sprawa ta dotyczy też przestępczości podsłuchowej przeciwko Piotrowi Niżyńskiemu, prezesowi xp.pl sp. z o. o. i najbardziej charakterystycznej i przewlekłej ofierze zmowy milczenia w polityce na temat tych spraw. Ośrodek śledzący-podsłuchujący tę osobę radarem (pozwalającym na radiolokację obiektów obecnych w przestrzeni, tj. prawdopodobnie radarem szumowym) znajduje się podobno w Telewizji Polskiej. Informacja o tym jest powszechnie rozpowiadana przy okazji wciągania ludzi w przestępczość na rynku pracy (jako szukających pracy) lub rynku nieruchomości (jako oferentów). My dodatkowo spotkaliśmy się z potwierdzeniem ze strony osoby podobno współpracującej zawodowo z TVP w tematach oficjalnych. Tam też, w tej tak zwanej Telewizji przy pl. Powstańców Warszawy (tzw. studio D), operatorzy podsłuchu, czyli po prostu nieuprawnieni do tego pracownicy TVP(?), zajmują się w dotkliwy sposób nielegalnymi prześladowaniami i, m. in., emitowaniem za pośrednictwem satelitów (bodajże satelitów GPS-u) cyfrowo kodowanego radia podsłuchowego, odtwarzającego się w nieruchomościach za sprawą zamontowanych w nich ukrytych instalacji grających. Deweloperzy i firmy remontowe typowo umieszczają je w najmniej dostępnych miejscach pod betonem, np. w podłodze pod ścianami. W efekcie mimo wielu lat starań Niżyńskiemu od politycznie zorganizowanego dlań dźwięku nie udało się na razie uciec. Można o tym poczytać w artykułach z działu Nieruchomości serwisu wiadomości.xp.pl. Kluczem do zrozumienia tego mechanizmu jest wiedza o specjalnych tajnych obszarach dla logowania się agencji nieruchomości i TVP w portalach ogłoszeniowych, gdzie obsługiwana jest baza danych przestępców podsłuchowych i remontowych gromadząca ich numery telefonów czy też adresy e-mail oraz informację, na jak długo jest im w ramach wyjątku dozwolone opublikowanie ogłoszenia. Szczegóły na ten temat, tj. nazwy stron internetowychlogowania, zamieszczane są na specjalnej ukrytej grupie TVP na Facebooku (innej niż ta o Piotrze Niżyńskim). Bazy danych, do których można (bodajże internetowo) dodawać numery telefonu i ewentualnie e-maile oraz je kasować, przy czym wpisy te bywają niekiedy (np. gdy Piotr Niżyński w r. 2009-2010 współpracował z osobą wystawiającą regularnie bezpośrednie oferty wynajmu) trwalsze niż poszczególne ogłoszenia, są prowadzone przez poszczególne media ogłoszeniowe (w tym pewnie nawet gazety), bodajże tak w Polsce, jak i za granicą (jest ukryta grupa na Facebooku publikująca informacje o "współpracywnych" portalach nieruchomości). Do bazy dodaje pośrednik, przy czym uprzednio chętną na to osobę wciąga się, tak, jak i wszelkiego rodzaju pracowników (w tym pracowników obsługi klienta) przy rekrutacjach w związku ze sprawą monitoringu (typowo odpowiada za nią administracja budynku), w ukrytą grupą TVP na Facebooku dotyczącą Piotra Niżyńskiego, w tym może i w sprawę stalkingu (art. 190a k.k.; ostentacyjne sprawianie wrażenia obecności pewnej osoby czy osób, celowo narzucających się i dokuczających – chodzi tu o określone teatralne zachowywanie się, np. kaszlanie przy Piotrze Niżyńskim), ale przede wszystkim w remontowanie nieruchomości – z pomocą spółdzielni mieszkaniowej albo, jeśli chodzi o domy, firmy budowlanej we współpracy z instytucją miejską w rodzaju warszawskiego Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg (instalacje dźwiękowe, zwłaszcza na osiedlach domków jednorodzinnych, zasilane są – wedle uzyskanych przez nas informacji – od latarni ulicznych; ponadto na jednym z nagrań wideo sporządzonych telefonem komórkowym przez Niżyńskiego można obejrzeć i posłuchać latarni ulicznej, która sama była źródłem dźwięku tego podsłuchowego radia, wykorzystywanego w związku z podsłuchami do przekazu podprogowego lub tortur). Dopiero po poddaniu nieruchomości remontowi – albo ustaleniu przez pośrednika, że jest ona i tak wyremontowana – jak również ustaleniu, jakie miejsce w jej otoczeniu może służyć za centrum śledzenia monitora Piotra Niżyńskiego przy pomocy odbiorników promieniowania (odbiorniki marki Rohde&Schwarz, których wyjście podłącza się do komputera gniazdem USB, natomiast antena podłączana jest przez złącze typu SMA; w tym przypadku stosuje się odbiorniki FSET; sąsiad ma być chętny na odpłatne opuszczenie domu czy mieszkania, zresztą spółdzielnie dadzą zastępcze w związku z torturą dźwiękową, i udostępnienie go ludziom z grupy przychodzącym śledzić odbiornikiem), a nieraz też: po ustaleniu z takim świeżo upieczonym najzupełniej świadomym tych spraw (m. in. tego, że będzie się włączać tortura dźwiękowa) przestępcą tego, iż uporczywe nękanie Niżyńskiego to coś w dobrym tonie i guście, coś, w co warto się angażować – numer takiej osoby dodawany jest finalnie do bazy danych, z "uprawnieniem do zamieszczania ofert", co odnotowują sobie odpowiednie portale ogłoszeniowe. W ten sposób skatalogowane są zresztą numery nie tylko przestępców z Polski, ale i z całego świata. Osoby takie następnie nie płacą podatku od dochodów z najmu, na co państwo przymyka oko, nawet nie ma narzędzi prawnych do ścigania tego. Widmo ABWCo charakterystyczne, osoby uczestniczące w procederze podsłuchowym w miejscach pracy lub zamieszane za sprawą rynku nieruchomości już od początku przedstawiania zasad współpracy odstrasza się od rozpowiadania jakichkolwiek informacji na ten temat za pomocą teorii o "tajemnicy państwowej" (w rzeczywistości sprzecznej z wymogami demokratycznego państwa prawnego takimi, jak istnienie odpowiednich ustaw, by mogła mieć miejsce dyskryminacja, w tym przypadku: dyskryminacja normalnych nieprzestępców w mediach ogłoszeniowych). Szerzej na temat niezgodności z prawem tego rodzaju zapatrywań prawnych można poczytać w naszym artykule "xp.pl ostrzega przed fałszywymi teoriami o prawnym zakazie mówienia". Sytuacja tego typu być może dotknęła też dziadka Piotra Niżyńskiego, właściciela nieruchomości położonej w centrum miasta Rypina, która przeszła remont ok. roku 2002 (w zupełnie pilotażowej fazie sprawy, gdy jeszcze większość nieruchomości w Polsce pozostawała niewyremontowana i bez nielegalnej instalacji grającej). Dziadek zadbał o to, by nikt się nie dowiedział, jaki w rzeczywistości jest cel remontu – z przecieków, jakie dotarły do rodziny, wynika, że był zastraszany w starostwie powiatowym nonsensownymi teoriami o tym, że "dom może się zawalić", "potrzebne jest dodatkowe umocnienie" (jak pokazuje znajomość stanu sądownictwa i jego upolitycznienia, od takich teorii może niestety nie być żadnego praktycznego odwołania) – m. in. jego żona i córka przeprowadziły się wtedy do innego mieszkania, tak, iż remont realizowano, gdy dziadek był sam. Do matki dotarło jednak wyjaśnienie, że dom owinięto dookoła drutem (sic). Dziadek tłumaczył to jednak właśnie "potrzebą wzmocnienia budynku" (aczkolwiek nieraz już wcześniej też rzucał ogólnikowo, że boi się wywłaszczenia, dlatego to m. in. nie pozostawia ziemi odłogiem, tylko buduje kolejny obiekt; być może już wcześniej słyszał jakąś pogróżkę na ten temat lub manipulowano mu myślami na dworze). I to zapewne od tej sprawy media wylansowały właśnie w tamtym roku, a silniej: po raz wtóry w kolejnym, tak zwaną "aferę Rywina" (por. nazwa miejscowości: Rypin). Dwa lata po tym remoncie, czyli w roku 2004, pół roku przed śmiercią Jana Pawła II, ww. osoba (dziadek Niżyńskiego) została też najprawdopodobniej zamordowana za sprawą służby zdrowia – szczegółów na ten temat dostarcza blog Piotra Niżyńskiego oraz związane z nim forum dyskusyjne. Pikanterii sprawie tego państwowego najwyraźniej zabójstwa (krytego w prokuraturze) dodaje fakt, że przy jego zgonie swoiście asystował Kościół i prasa kościelna (zważywszy na imię tego dziadka: Henryk – zmarł zresztą w rocznicę rewolucji październikowej, która nota bene wg kalendarza stosowanego na Zachodzie powinna się nazywać listopadową – pasowało m. in. to, że w przeddzień jego zgonu prymas Glemp odprawiał mszę "w intencji rychłej beatyfikacji kard. H...n..."; oczywiście chodziło tu o kogoś innego, mianowicie prymasa Hlonda, ale w oczywisty sposób osobom zainteresowanym sprawą zaraz skojarzy się to z nagłą śmiercią tego bardzo zresztą krzepkiego człowieka w następnym dniu). Nie można publikować ogłoszeń. Prawda o pochodzeniu tych, które widaćNiestety, jak się okazuje, po dziś dzień liczne "renomowane" strony ogłoszeniowe należące do znanych właścicieli – nierzadko powiązanych z branżą prasową, a nawet czołowymi dziennikami czy też różnego rodzaju portalami – bynajmniej nie zapewniają czy w każdym razie niekiedy nie zapewniają swobodnej publikacji ogłoszeń. Łatwo zrozumieć, dlaczego, gdy się pomyśli o domach do wynajęcia – o ile mieszkania już od późnych lat 90-tych mogła remontować spółdzielnia, w czasach, gdy powszechne uwłaszczenie dopiero zaczynało nabierać tempa, to w przypadku domów trudno uniknąć ujawnienia, o co chodzi w remoncie, i zrobić za plecami właściciela podłączenie nowych drągów żelbetowych z zasilaniem wciąganym spoza działki. W efekcie, oczywiście, domów nie remontowano masowo wraz z ulicami, a sporo właścicieli ma postawę "jak przykładni katolicy" i nie chce uczestniczyć w korupcji podatkowej i przestępczości podsłuchowej i remontowej. To, co się wobec tego dzieje w portalach z ogłoszeniami, to pożałowania godna polityka zamkniętych drzwi. Oferta nieruchomości, po jej dodaniu, najpierw przechodzi przez fazę aktywacji, co najmniej w dużej mierze zautomatyzowaną. Fazę tę można przejść pomyślnie lub negatywnie. Brak akceptacji ogłoszenia – typowo spowodowany po prostu niefigurowaniem adresu e-mail ani numeru telefonu w bazie danych przestępców podsłuchowo-remontowych jako osoby zweryfikowanej na rynku nieruchomości – skutkuje zazwyczaj tym, że ofiara takiej dyskryminacji reklamuje się na mniejszych stronach ogłoszeniowych, gdzie takiej moderacji nie ma, co jednakże nie przynosi szybkiego efektu; tak czy inaczej zaś koniec końców większość osób tak potraktowanych zgłasza się również do pośrednika nieruchomości. Tam zaś mogą być poinformowani (paradoksalnie, wbrew wydawałoby się racjonalnemu interesowi takiego pośrednika nieruchomości – z tym, że wchodzi tu wobec tego oczywiście w grę jakaś korupcja, zapewne korupcja podatkowa wdrażana przez urzędy skarbowe) – iż oferty bezpośrednie owszem, można wystawiać w tych czołowych portalach, jednakże konieczny jest remont nieruchomości (np. domu), jeśli go dotąd nie było. Oraz, równie koniecznie, znalezienie sąsiada chętnego na udostępnienie mieszkania pod ośrodek podsłuchowy z odbiornikiem fal Rohde&Schwarz FSET. Ponadto informuje się takie osoby z góry jeszcze przed ewentualnym remontem, bo trzeba klienta traktować poważnie i mieć honor, że w bloku będzie tortura dźwiękowa, jeśli wprowadzi się tam lub choćby nawet tylko wejdzie na chwilę Piotr Niżyński) oraz że w zamian za tę całą usługę na rzecz Telewizji można nie płacić podatku dochodowego za zarobiony czynsz, czego nikt nie będzie sprawdzał, bo jest taka polityka. Dzięki takiej technice uświadamiania i przekonywania znacznie słabną protesty przeciwko wdrożonej przez władze skandalicznej i antyludzkiej polityce. Po załatwieniu wszystkiego przez klienta i zweryfikowaniu przez pośrednika, że remont był, osoba właściciela jest tymczasowo dopuszczana do wystawiania ogłoszeń bezpośrednich (logowanie się i dodanie zapisu w tajnych bazach danych stron ogłoszeniowych). Z drugiej zaś strony, gdy do pośrednika idzie Piotr Niżyński, oferowane mu są tylko nieruchomości, które rzecz jasna są po remoncie w sprawie emitowania dźwięków i mają ustawione podsłuchowo sąsiedztwo lub ewentualnie, jeśli klient naciska na wybraną przez siebie ofertę nie z tej grupy, spotkanie jest odwoływane albo "do właściciela nie można się dodzwonić". A zatem: dają głównej ofierze telewizyjnej nagonki podsłuchowej tylko te oferty, w których nieruchomość przeszła remont, a w sąsiedztwie znajduje się obiekt przystosowany do obsługi przychodzących zmianowo posiedzieć nad ekranem (i może kamerami blokowymi) okolicznych przestępców (np. za sprawą zakładów pracy zwerbowanych; są oni zwoływani do sąsiedztwa mieszkania lub do hotelu/hostelu przez telewizję i jej ukrytą grupę facebookową o Piotrze Niżyńskim). Teoretycznie dzięki temu systemowi telewizja może też śledzić ekran i kierować tylko do wyremontowanych mieszkań także inne osoby, nie tylko Piotra Niżyńskiego, choć w praktyce nie jest albo prawie nie jest to stosowane, a sprawie przyświeca jako fundamentalny cel prześladowanie i śledzenie Piotra Niżyńskiego. Wyżej zaprezentowany proceder aktywacji ofert, prezentowania tylko złych ofert (takich, gdzie lokatorom można sterować myślami i odczuciami wedle woli centralnych operatorów podsłuchowych np. z Telewizji, a także śledzić im różne ekrany), jest prawdziwą pułapką, jak pokazują historie osób zamordowanych przez radio podsłuchowe, które omawiamy w dziale Kryminalne. Tego typu zastosowanie jest jak najbardziej możliwe, ponieważ emitowanie dźwięków w postaci bardzo cichych i spokojnie wyszeptanych słów może być poza zasięgiem zwykłej percepcji, nieodbierane jako bodziec, i wpływać zamiast tego bezpośrednio na myślenie (a nawet na odczucia i ogólne samopoczucie, aż po np. niekontrolowaną hiperwentylację płuc, czyli kompulsywne przesadne oddychanie, łomotanie serca, na życzenie spikerów także padaczkę, w każdym zaś razie wywoływanie sporej paniki w sprawie zdrowia i życia i nakłanianie do dzwonienia po lekarza), jako tzw. przekaz podprogowy (fakt znany w psychologii, nagłośniony przede wszystkim w kontekście badań kinematograficznych, ale przecież dotyczy percepcji nie tylko wizualnej). Podsłuchy z przekazem podprogowym – stara to sprawaPieczołowicie zbierane przez Niżyńskiego poszlaki, o których można czytać na jego blogu, a za jakiś czas może i w specjalnie m. in. na te tematy napisanej książce, pokazują, że zjawisko przekazu podprogowego szeptanego odkryto już bardzo dawno temu, prawdopodobnie w czasach babilońskich. Najwcześniejsze wyraziste już ślady po świadomości istnienia takich możliwości sięgają końca XVIII w. (postać Paine'a, z nazwiskiem opartym na literach PN, jak Piotr Niżyński, oraz słowie ang. pain = ból, jako dziwnym trafem jakiś wróg wiary uderzający w jej najczulszy punkt, najpoważniejszy problem, bo dotyczący jej kosmologicznej niezgodności z nauką, pod względem politycznym zaś znany rewolucjonista, zaliczany też do ojców założycieli USA) oraz, następnie, początku XIX w. (Cierpienia młodego Wertera pisarza nazwiskiem Goethe, podobnym przecież do Gott – niem. Bóg; por. niem. Wörterbuch = słownik, ale też "książka Wertera", dosł. "książka ze słowami" – może to być nawiązanie do niewątpliwie istniejącego planu co do ewentualnej roli Piotra Niżyńskiego jako Antychrysta, który jednak uprzednio będzie dręczony dźwiękami). Zapewne ta możliwość stosowania przekazu podprogowego była jednym z tematów w księdze sybillińskiej (VI w. p.n.e.), czego konsekwencją było przejęcie tej wiedzy i spuścizny filozoficznej przez papiestwo i monarchów i, w szczególności, postać Ryszarda Lwie Serce urodzonego w roku symbolizującym Telewizję Polską (bo to też plan z Sybilli). Od lat 70-tych XIX w., w związku z "wynalezieniem" czy też spopularyzowaniem znanego już poniekąd w nauce (i w filozofii sumeryjsko-sybillińskiej) wynalazku telefonu, możliwość ta nabrała praktycznego zastosowania – prawdopodobnie jej pierwszą ofiarą był znany filozof Friedrich Nietzsche, jak wynika z niektórych fragmentów jego autobiografii i innych książek, np. "Najcichsze to słowa są", ciekawostek znanych biografom oraz teorii rozpowiadanych przez środowiska katolickie (o specjalnych stanach umysłu, w których pisał swą główną książkę). Ślady wpływów politycznych papiestwa dotyczących manipulowania przy pomocy przekazu podprogowego lub tortury dźwiękowej nosiły następnie takie wynalazki, jak rad i polon ("Polskie Radio") noblistki czy nobel dla pisarza nazwiskiem Reymont (dziwnie podobne do "remont"). Bardzo natomiast skonkretyzowane już poszlaki i wręcz miażdżące nieprawdopodobieństwem opcji przeciwnej dowody na stosowanie takiego przekazu podprogowego prezentuje, sięgająca lat 20-tych, historia matki i babci Piotra Niżyńskiego, w szczególności odnośnie ich dat narodzin i (w przypadku babci; matka jeszcze żyje, ale analogiczna sprawa też jest możliwa) śmierci – zdarzenie się, w takiej rodzinie, o takich parametrach, takich dat urodzin (które też następnie wykorzystano przy przestępstwach odnośnie ich śmierci) niewątpliwie nie nastąpiłoby przypadkowo, tylko dowodzi już bardzo wyraźnie podprogowego wpływu na osoby śledzone. Może stosowano to też wobec siostry Faustyny, urodzonej równo 5 lat po śmierci Nietzschego (jak gdyby chciano pokazać: "kolejny taki projekt"). Ponadto poszlaki na stosowanie tych technik są bardzo silnie utrwalone za sprawą polityków, którzy podejmowali odpowiednie dobrze znane historiografom czynności właśnie w dzień (przypadających całe dziesiątki lat później) urodzin Piotra Niżyńskiego – to kolejny dowód na podprogowe manipulacje i stosowanie ich wobec matek w ciąży (planowano też rok narodzi, choć przejawy tego planu w historii dotyczą tematów sybillińskich, które są nieoczywiste i do których istnienia nie tak szybko się kogoś przekona; poprzestańmy tu na tym, że Piotr Niżyński uważa się za obeznanego z bardzo licznymi i ciekawymi tematami ww. źródła starożytnego). W tego typu zakulisowe przekręty mógłby być swego czasu zamieszany sam prymas Wyszyński – odpowiednie poszlaki na ten temat pochodzą zarówno od komunistycznego rządu PRL-owskiego (data aresztowania go: równo co do dnia 33 lata przed narodzinami Piotra Niżyńskiego), jak i od komunistów z KPZR (przekręty numerologiczne w związku z nazwiskiem Wyszyński, mianowicie specjalnie dobrana data ustanowienia prok. Wyszyńskiego szefem dyplomacji ZSRR). Brak tutaj w artykule miejsca na wytaczanie coraz to kolejnych dowodów na rzecz poszczególnych powyższych tez, chociaż znalazłyby się. Jest to też temat póki co kompletnie nieobecny w mediach i w książkach na temat polityki i historii polityki; być może to właśnie za sprawą naszego portalu oraz publikacji Niżyńskiego z biegiem czasu dojdzie tu do jakiejś pozytywnej zmiany i oświetlenia tych kart historii. Omawiany tu problem blokady na rynku ofert bezpośrednich prawdopodobnie istnieje na skalę globalną (raczej nie wcześniej niż od r. 2004, kiedy to powstał Facebook, a Piotr Niżyński osiągnął pełnoletniość) i ma związek ze złą polityką amerykańską i watykańską skutkującą niszczeniem demokratyzmu i demokracji na całym świecie, w tym m. in. rzetelności i nieprzekupności mass mediów, sądownictwa oraz wyborów. (n/n, zmieniony: 3 maj 2024 10:00)
KOMENTARZE (0)Skomentuj Brak komentarzy do tego artykułu. Możesz napisać pierwszy. |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 1. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |